Archiwum grudzień 2016


gru 09 2016 kolejny dzień ;)
Komentarze (4)

Witam poraz drugi moich skromnych czytelników! ;*
Przepraszam, że wczoraj niczego nie napisałam, ale nie miałam siły.
Czułam się strasznie i jakieś dziwne doły załapałam! ;)
ale już dzisiaj jest lepiej! ;)

Wiecie co? Dzisiaj z innej beczki i na początku podziękowania dla
dziewczyn z 3 grup do których należę na fotka.pl - niby portal szuka się
drugiej połowy, przygód. - ale mimo to łączy ludzi i tworzy więzi niezastąpione nawet w
realnym życiu!
1. Fantazyjna Kraina o Smaku Subtelności.
2. Dzień Dobry Księżniczko.
3. Nigdy nie będę Twoją zabawką.

to te 3 grupy, które bardzo uwielbiam, i zabijają mi czas kiedy jestem tutaj.
Niby portal przed którym przestrzegają Nas rodzice, znajomi. - a potrafi być
czymś jak forma zabawy.
Więc dziewczyny raz jeszcze WAM DZIĘKUJĘ ZA OGROMNE WSPARCIE,
ZA BYCIE MYŚLAMI ZE MNĄ, I ZA TO ILE CIEPŁA POTRAFICIE DAĆ
JEDNYM KOMENTARZEM. ;*




Dzisiaj coś z innej bajki.
Mija 4 doba mojego popytu w szpilau, jestem po kolejnej rozmowie
Z psychologiem. O czym On mówił? - o sile, tej wewnętrznej która często ciężko
jest pobudzić do działania. O sile, która jest w Nas samych, z każdym złym doświadczeniem
ta siła jest jeszcze większa. Czym byłoby życie bez złych doświadczeń?
Czy potrafilibyśmy docenić nasze życie gdyby nie przykre doświadczenia?
NIE! Dlatego, że nie znalibyśmy bólu, tęsknoty, samotności!
Do czego zmierzam?
KU ŚMIERCI BLISKIEJ MI OSOBY.

Miałam 14 lat, kiedy odszedł mój tata, przyjaciel. Człowiek, który
dał mi życie! - to piękne "dał mi życie".

Człowiek, który mnie kochał i nauczył kochać innych.
Człowiek, który dbał o mnie, i nauczył dbać o innych.
Nagle jego życie zasłoniła czarna kurtyna, jego teatr życia dobiegł końca.
Czy tak być musiało? Pewnie tak .. Ale czemu tak szybko?
Pytania bez odpowiedzi. Wiecie co?
Kiedy byłam nastolatką i straciłam tak bliską mi osobę
tłumaczyłam sobie, że człowiek rodzi się z misją
kiedy ją wykona- umiera. Więc do dziś się zastanawiam
jaka była jego misja, skoro odszedł w takim wieku?
W dniu 15sierpnia2011r. Straciłam cały sens życia,
taką energię, zamknełam się w sobie, w czterech ścianach, nie jadłam,
nie piłam. Po co? Przecież go już nie było. Nie było człowieka,
który przez 14 lat dawał mi życie ..
Często niedoceniamy swoich rodziców, bo marudzą Nam na uszami
i wiecznie czegoś od Nas chcą. Też miałam taki okres.
Ale w dniu kiedy go zabrakło zrozumiałam, że robił to z miłości do mnie!
i szczerze? Po raz pierwszy w życiu tak mi tego brakuje!
Brakuje mi tego jego marudzenia, tych jego kar, zakazów, nakazów!
Wtedy moje życie było piękne. Ktoś miał większe zdanie niż ja sama.

A dziś to choroba ma większe zdanie niż ja ..
to przykre ponieważ, chciałabym wciąż cieszyć się życiem.
Wyjść gdzieś, coś głupiego zrobić - jak to ja.
By ponarzekali znajomi, że to głupie, że chyba zwariowałam.
A dziś, dziś jestem inną osobą z każdą dobą tutaj czuję jak staje się kimś
innym. Doceniam każdy oddech, każdą łze, każdą myśl, każdy uśmiech.

Właśnie a czy wy doceniacie ŻYCIE?
Każdy musi odpowiedzieć sobie sam. ;)


tą sentencją Was żegnam!
i życzę Wam udanego wekeendu!

Pozdrawiam, Wirginia.


 

gru 08 2016 zeSzczyptaChamstwa
Komentarze (8)

Cześć, swoją przygodę z blogowaniem dopiero zaczynam, ponieważ
długi czas zajeło mi rozmyślanie nad tematem, i zebranie wenętrznej siły!
Ale .. co mi szkodzi. Zacznę od początku!

Mam na imię Wirginia, i pochodzę ze śląska. Mam 19 lat, i na ogół
jestem osobą tętniącą energią, siła, humorem.
Do dnia, w którym nie dowiedziałam się, że jakiś pasożyt  żzera mnie od środka.
Jakiś czas temu dowiedziałam się, że choruję na Białaczkę typu AML.
Nagle cały świat zaczął mi się walić pod nogami, przecież jestem taka młoda..
Mam wiele planów przed sobą, a przedewszystkim mam dla kogo żyć!
Mój Syn, który ma 2,5 roku. Moje najpiękniejsze szczęście.
Ale życie pisze Nam rózne scenariuesze, tylko czym sobie zasłużyłam w sumie sama nie wiem.
Lekarze postawili diagnozę, przedstawili tryb leczenia.
A czy jest szansa? Jedynie mój organizm wie. Teraz dużo zależy od
siły, tej wewnętrznej jeśli ona wygaśnie.
Wygaśnie wraz z nią całe życie. Czuję się tak jakbym miała wybierać między
dobrem a złem. Nikoniecznie wiedząc co czeka mnie po obu stronach..
Jestem w szpitalu od 3 dni, życie tutaj jest nudne, a zarazem pełne niespodzianek ..
Czy inni mogą mieć gorzej, niż ja? Otóż mogą i mają.

Na codzień ja - uśmiechnięta 19 latka, która w życiu już piekło przeszła,
kiedy w wieku 14 lat straciła Ojca, jego miłość, a wraz z tym chęć do życia.
Nagle kilka lat później dowiaduje się, że sama może już nie żyć - kiedy
nie podejmie ryzykownej walki z rakiem.
Dużo ludzi mówi, że są różne metody leczenia, psychologowie trują głowę
jakimiś tanimi kawałkami - powtarzając "będzie dobrze" .
Jak może być dobrze, kiedy już znalazłam się w takim miejscu..
Wcześniej kiedy kilka miesięcy temu były podejrzenia AML -
śmiałam się życiu w twarz i mówiłam "nie możliwe" - a jednak!
A jednak diagnoza się potweirdziła. Czym w tamtym czasie było dla mnie życie?
Jedną wielką zagadką!
Kiedy już wiedziałam na 100%, że w moim organizmie rozwija się pasożyt..
Ucichłam, z silnej kobiety, stałam się małą niewinną dziewczynką, ale jeszcze
nie do końca wierzącą w to co te ludzie w niebieskich fartuchach do mnie mówią!
Przecież jestem młoda.. ale jednak na tyle słaba, by mówić, że zdrowa!

Po postawieniu diagnozy, dostałam termin na wstawienie się do szpitala.
Nastąpił ten sąd w dn. 5grudnia2016r.
Więc miałam piękny prezent Mikołajkowy- prawda? :)
Ludzie myślą, że życie jest tak kolorowe, takie cudowne.
że biegną przed siebie, nie zatrzymując się.
Wciąż gdzieś gonią, nie mają czasu dla bliskich.
Uciekają, przed czym? Przed rzeczywistością, boją się zatrzymać, popatrzeć
na bliskich, powiedzieć że jednak źle robią uciekając przed ważnymi decyzjami,
wyborami. WIEM TO! Bo sama tak miałam, sama uciekałam przed tym, co w rzeczywistości
wcale by mnie nie omineło! LECZENIE!
Bałam się dnia, w którym wstawię się do szpitala.
 A najbardziej bałam się, że nie będzie wokół mnie nikogo..
Że każdy się odwróci- pójdzie w swoją stronę, zajmie się sobą, swoim codziennym
życiem. - i tak też się stało. Każdy z bliskich mi osoób gdzieś jest, za czymś goni.
A ja siedzę tu, leżę i walczę o każdy beznajdziejny uśmiech na mojej twarzy..

Uśmiech? - przecież tak wiele osób mówiło tak niedawno, że
jest najpiękniejszy. Nie wiedząc jaką tajemnicę na sobie skrywa.
Ale co mi tam, przecież po każdej burzy wychodzi słońce-PRAWDA?
No właśnie, co dzisiaj jest prawdą? Słowa ludzi w niebiekiej szmacie?
Czy może kobieca intuicja, która nie zwiodła nigdy?

Dzisiaj dobrze się czuję, a to 3 doba w tym zakmniętym oddziale.
Musiałam ściąć moje włosy, nie było to dla mnie prostą decyzją..
Ponieważ kosztowała mnie ona wiele łez, i takiego wewnętrznego bólu!
Czytając wiadomości znajomych typu :"włosy odrosną" bla bla ..
Wcale lepiej mi nie było, haa .. wręcz było jeszcze gorzej.
Każdy cm włosów= więcej łez, większy ból.
Przecież miało być pięknie.

Czy jeszcze kiedykolwiek poznam życie, i będę w stanie się nim cieszyć?
PEWNIE, ŻE TAK! to we mnie jest siła, której życzę każdej
osobie chorującej na RAKA!
Nie bójmy się mówić o chorobie, o jej przebiegu!
To Nas podbudowywuje! Napędza Nasz organizm do Walki.

Chyba na dzisiaj tyle, bo jestem nieco zmęczona.
i chciałabym pójść spac.


Piszę to z nadzieją, że trafi to do większej liczby osoób.

Pozdrawiam, zakręcona Wirginia. ;)