gru 08 2016

zeSzczyptaChamstwa


Komentarze: 8

Cześć, swoją przygodę z blogowaniem dopiero zaczynam, ponieważ
długi czas zajeło mi rozmyślanie nad tematem, i zebranie wenętrznej siły!
Ale .. co mi szkodzi. Zacznę od początku!

Mam na imię Wirginia, i pochodzę ze śląska. Mam 19 lat, i na ogół
jestem osobą tętniącą energią, siła, humorem.
Do dnia, w którym nie dowiedziałam się, że jakiś pasożyt  żzera mnie od środka.
Jakiś czas temu dowiedziałam się, że choruję na Białaczkę typu AML.
Nagle cały świat zaczął mi się walić pod nogami, przecież jestem taka młoda..
Mam wiele planów przed sobą, a przedewszystkim mam dla kogo żyć!
Mój Syn, który ma 2,5 roku. Moje najpiękniejsze szczęście.
Ale życie pisze Nam rózne scenariuesze, tylko czym sobie zasłużyłam w sumie sama nie wiem.
Lekarze postawili diagnozę, przedstawili tryb leczenia.
A czy jest szansa? Jedynie mój organizm wie. Teraz dużo zależy od
siły, tej wewnętrznej jeśli ona wygaśnie.
Wygaśnie wraz z nią całe życie. Czuję się tak jakbym miała wybierać między
dobrem a złem. Nikoniecznie wiedząc co czeka mnie po obu stronach..
Jestem w szpitalu od 3 dni, życie tutaj jest nudne, a zarazem pełne niespodzianek ..
Czy inni mogą mieć gorzej, niż ja? Otóż mogą i mają.

Na codzień ja - uśmiechnięta 19 latka, która w życiu już piekło przeszła,
kiedy w wieku 14 lat straciła Ojca, jego miłość, a wraz z tym chęć do życia.
Nagle kilka lat później dowiaduje się, że sama może już nie żyć - kiedy
nie podejmie ryzykownej walki z rakiem.
Dużo ludzi mówi, że są różne metody leczenia, psychologowie trują głowę
jakimiś tanimi kawałkami - powtarzając "będzie dobrze" .
Jak może być dobrze, kiedy już znalazłam się w takim miejscu..
Wcześniej kiedy kilka miesięcy temu były podejrzenia AML -
śmiałam się życiu w twarz i mówiłam "nie możliwe" - a jednak!
A jednak diagnoza się potweirdziła. Czym w tamtym czasie było dla mnie życie?
Jedną wielką zagadką!
Kiedy już wiedziałam na 100%, że w moim organizmie rozwija się pasożyt..
Ucichłam, z silnej kobiety, stałam się małą niewinną dziewczynką, ale jeszcze
nie do końca wierzącą w to co te ludzie w niebieskich fartuchach do mnie mówią!
Przecież jestem młoda.. ale jednak na tyle słaba, by mówić, że zdrowa!

Po postawieniu diagnozy, dostałam termin na wstawienie się do szpitala.
Nastąpił ten sąd w dn. 5grudnia2016r.
Więc miałam piękny prezent Mikołajkowy- prawda? :)
Ludzie myślą, że życie jest tak kolorowe, takie cudowne.
że biegną przed siebie, nie zatrzymując się.
Wciąż gdzieś gonią, nie mają czasu dla bliskich.
Uciekają, przed czym? Przed rzeczywistością, boją się zatrzymać, popatrzeć
na bliskich, powiedzieć że jednak źle robią uciekając przed ważnymi decyzjami,
wyborami. WIEM TO! Bo sama tak miałam, sama uciekałam przed tym, co w rzeczywistości
wcale by mnie nie omineło! LECZENIE!
Bałam się dnia, w którym wstawię się do szpitala.
 A najbardziej bałam się, że nie będzie wokół mnie nikogo..
Że każdy się odwróci- pójdzie w swoją stronę, zajmie się sobą, swoim codziennym
życiem. - i tak też się stało. Każdy z bliskich mi osoób gdzieś jest, za czymś goni.
A ja siedzę tu, leżę i walczę o każdy beznajdziejny uśmiech na mojej twarzy..

Uśmiech? - przecież tak wiele osób mówiło tak niedawno, że
jest najpiękniejszy. Nie wiedząc jaką tajemnicę na sobie skrywa.
Ale co mi tam, przecież po każdej burzy wychodzi słońce-PRAWDA?
No właśnie, co dzisiaj jest prawdą? Słowa ludzi w niebiekiej szmacie?
Czy może kobieca intuicja, która nie zwiodła nigdy?

Dzisiaj dobrze się czuję, a to 3 doba w tym zakmniętym oddziale.
Musiałam ściąć moje włosy, nie było to dla mnie prostą decyzją..
Ponieważ kosztowała mnie ona wiele łez, i takiego wewnętrznego bólu!
Czytając wiadomości znajomych typu :"włosy odrosną" bla bla ..
Wcale lepiej mi nie było, haa .. wręcz było jeszcze gorzej.
Każdy cm włosów= więcej łez, większy ból.
Przecież miało być pięknie.

Czy jeszcze kiedykolwiek poznam życie, i będę w stanie się nim cieszyć?
PEWNIE, ŻE TAK! to we mnie jest siła, której życzę każdej
osobie chorującej na RAKA!
Nie bójmy się mówić o chorobie, o jej przebiegu!
To Nas podbudowywuje! Napędza Nasz organizm do Walki.

Chyba na dzisiaj tyle, bo jestem nieco zmęczona.
i chciałabym pójść spac.


Piszę to z nadzieją, że trafi to do większej liczby osoób.

Pozdrawiam, zakręcona Wirginia. ;)

RapowaBaletnica
09 grudnia 2016, 23:28
Kochana aż płakać sie chce jak to sie czyta :c to takie smutne, ze tak młode osoby sa tak powaznie chore : /. Ale jestes silna, masz dla kogo zyc i wierze ze pokonasz ta chorobe. :) wierze w to, ze dasz rade :) Za jakis czas bedziesz szczesliwa z dzieciakami :) Trzymaj sie :)
Ania z grupy
09 grudnia 2016, 17:18
Hej kochana powiem ci ze ten blog mnie strasznie wzruszyl powiem ci ze tez czasem zastanawiam co my takiego zrobilysny ze jeatwsmy chore. Co zrobilo nie narodzone dziecko ktore juz ma raka i musi walczyc o zycie.... Ale powiem ci ze ty czy inne osoby chore na raka czy inne gowna maja w sobie cholerna walke o zycie i chproba czesto przegrywa ty laska musisz walczyc i odganiax czarne chmuru musisz byc silna bo masz dla kogo zyc masz nasz wirtalne przyjaciolki znajomych i dzieci piszd dzieci bo synka juz masz a drugie nosisz pod sercem wiem ze pewnie sie o nie martwisz ale ja wiesze ze bedzie dobrze i ze za 9 moze za 12 miesiecy napiszesz nam w blogi ze tak miesliscie racje wygralam z ta pierdolona bialaczka i bedziesz znow taka zwariowana WIRGINA jaka poznalam w grupie tylko ze wtedu bedziesz szczesliwa mama dwojka cudnych dzieci tego ci zycze z calego setca.... Ps KOCHAMY CIE......
09 grudnia 2016, 10:42
Dziękuje Wam bardzo dziewczyny za takie słowa!
na prawdę dzięki Wam te dni tutaj mijają jak sekunda, ta taka najpiękniejsza z mojego życia!
Zgadzam się z Wami, że siła drzemie w głebi duszy.
i również wierzę, że bedzie dobrze tak jak Wy wszystkie razem! ;*
Wasza Wirginia ;* !
Panterkova
08 grudnia 2016, 18:46
Wierze kochana,że będzie lepiej. Musisz walczyć kochanie dla dzieci. Wygrasz z tym paskudztwem! Trzymam mocno kciuki za Ciebie. Będę codziennie obserwowała twojego bloga. Czytam już drugi raz ten wpis i po raz drugi płacze dlaczego tak młode dobre dziewczyny muszą cierpieć ;( Buziaki ;* Dominika z grupy
Editha96
08 grudnia 2016, 16:17
Wirginia, czytam to i płaczę... Jest mi tak ciężko z tego powodu, że tak bardzo cierpisz... Może wyda ci się to głupie, że obca dziewczyna tak bardzo przeżywa, ale ja jestem bardzo delikatna na cudze nieszczęście... Mam nadzieję, że w tym wszystkim znajdziesz dobre chwile, w których będziesz potrafiła się uśmiechnąć i powiedzieć, że "życie jest piękne"! Ja w ciebie bardzo mocno wierzę! Jesteś silna i dasz radę przegonić tego pasożyta! A najbardziej chciałabym, żeby Jarek znalazł dla ciebie więcej czasu, żeby w końcu zrozumiał, że musi ci się poświęcić, a nie tylko swojej pracy... Życzę ci, żeby twoje życie wróciło do normy i żeby Marcelek i twoje nienarodzone jeszcze dzieciątko miały szczęśliwe dzieciństwo razem ze swoją cudowną mamą! Trzymaj się, Wirginia! :*
zrSzczyptaChamstwa
08 grudnia 2016, 15:18
Dziekuje Madziu! ;*
juz dzisiaj po wieczor pojawi sie kolejna notka! ;)
Jestescie wielkie dziewczyny! ;*
zrSzczyptaChamstwa
08 grudnia 2016, 15:17
Dziękuje Madziu! ;*
już dzisiaj po wieczór pojawi się kolejna notka! ;)
Jesteście wielkie dziewczyny! ;*
Madelainee
08 grudnia 2016, 14:55
Masz dla kogo żyć, musisz być dzielna. Wierzę, że wygrasz i nie dasz się chorobie, wielu ludzi wygrywa i Tobie życzę tego samego. To prawda wielu ludzi, nie docenia tego czym jest życie, nie cieszą się każdą chwilą a to przecież najważniejsze! To smutne przez co ludzie muszą przechodzić ale wierzę w to, że przez to stajemy się silniejsi. Nie piszę "będzie dobrze" bo zapewne już niedobrze Ci się robi na ten wyświechtany zwrot ale trzymam za Ciebie kciuki i na pewno będę stałą obserwatorką tego bloga, chcę wiedzieć wszystko! Pamiętaj nie jesteś sama!
Buziaki:*, Magda

Dodaj komentarz